Kolejna relacja wolontariuszki z Autonomii Palestyńskiej

Agnieszka już od ponad dwóch miesięcy przebywa w Autonomii Palestyńskiej jako wolontariuszka, gdzie realizuje projekt „Działania medyczne i artystyczne wśród społeczności palestyńskiej w trzech miejscowościach: Betlejem, Beit Sahour i Beit Jala” w ramach zadania publicznego „Wolontariat polska pomoc 2016”. Agnieszka pracuje jako położna w Szpitalu Położniczym św. Rodziny w Betlejem, prowadzi zajęcia z pisania ikon dla młodzieży z trzech parafii rzymskokatolickich oraz interdyscyplinarne warsztaty plastyczne dla dzieci.

***

Czas biegnie tutaj bardzo szybko. Na początku chcę podzielić się pewnymi wydarzeniami, które zrobiły na mnie bardzo duże wrażenie. Wybrałam się do Jerozolimy, a był to akurat początek święta Sukkot, czyli święta Namiotów. Święto to upamiętnia czas ucieczki Izraelitów z Egiptu i wędrówki do Kanaanu. Na ulicach pośpiech, wielu ludzi z dużymi przezroczystymi plastikowymi długimi pakunkami, gdzie widać było m.in. gałązkę palmy i mirtu. Wstąpiłam do sklepu kosmetycznego, by rozejrzeć się za potrzebnymi rzeczami, a na półkach wszystko wyjątkowo bardzo tanie, co bardzo mnie zdziwiło. Zapytałam sprzedawców, w czym tkwi zagadka i ku mojemu zaskoczeniu powiedziano mi, że tak jak dla chrześcijan czas Bożego Narodzenia, tak dla wyznawców judaizmu właśnie nastał czas wyjątkowych świąt. Z tej okazji kosztowne wody toaletowe mają symboliczne ceny. Kiedy przechodziłam uliczkami Starego Miasta do Bramy Damasceńskiej, mijali mnie odświętnie ubrani Żydzi. Ogólnie czuć było w powietrzu radość. Wracając autobusem do Betlejem, widziałam gdzieniegdzie rozstawione na balkonach i dachach białe namioty z tlącymi się światełkami.

20161021_110754

Jestem świadkiem jeszcze innego bardzo ciekawego zwyczaju, ściśle związanego z tym miejscem, a mianowicie zbioru oliwek. Jest to niezwykły czas, gdy na drzewach oliwkowych dojrzały owoce i wokół miejsca, gdzie mieszkam, od rana słychać rwetes. Rozpalone słońcem niebo i podbijany stopami kurz ziemi – ogród oliwny pełen życia.

dscn1038

Jeśli chodzi o pracę w szpitalu, to miałam sposobność wyruszyć wraz z mobilną kliniką do As Rashajda, którym zajmuje się służba medyczna Holy Family Hospital. Jest to miejsce na Pustyni Judzkiej, gdzie nie ma elektryczności, często wody, a ludzie żyją jak koczownicze plemiona. W samochodzie, którego wnętrze zostało tak przekształcone, aby mogły odbywać się w nim wizyty ambulatoryjne, prowadzona jest opieka przedporodowa i ogólna opieka ginekologiczna. Samochód wyposażony jest w konstrukcję metalowo-tkaninową, która rozkłada się, by stworzyć coś w rodzaju namiotu. Dzięki temu kobiety i dzieci mogą usiąść w cieniu. Kobiety z tych stron mają bardzo dużo dzieci, czasem trudno zgadnąć, jaka jest różnica wieku pomiędzy poszczególnymi członkami rodzeństwa, gdy wokół kobiety zbiera się gromadka, a ich wzrost jest prawie identyczny. Gdy samochód mobilnej kliniki zatrzymuje się na wzniesieniu, z różnych stron nadchodzą kobiety, często ubrane na czarno i z zasłoniętymi twarzami. Czasem jakaś kobieta czeka na przyjazd medyków, a czasem trzeba dłuższą chwilę czekać, by nadeszły z odległych stron. Wtedy widać poruszające się małe, ciemne punkciki, które wreszcie się zjawiają. Tak tutaj wygląda prowizoryczna przychodnia.

dscn1393

Osoby uczestniczące w zajęciach pisania ikon są mocno zaangażowane i nie mogą się doczekać, kiedy rozpoczniemy prace na desce. A tymczasem trwają przygotowania i trzeba jeszcze popracować nad zręcznością ręki, doskonaleniu umiejętności rysunku i techniki malarskiej. Przebrnęliśmy przez niezwykle pracochłonny proces nakładania gruntu na deski i polerowania powierzchni, by za niedługo przystąpić do kolejnych faz powstawania ikony.

dscn1083

Zajęcia artystyczne z dziećmi są niezwykle kolorowe, dzieciaki coraz aktywniejsze, bardziej oswajają się ze mną, a tym samym wyobraźnia swobodniejsza i małe dzieła coraz bardziej zachwycają.

 

Projekt jest współfinansowany w ramach programu polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP w 2016 r.